Wiele dużych zachodnich firm przed dalszą ekspansją na rynki wschodnioeuropejskie ustanawia swoje oddziały w Polsce. Zazwyczaj na czele takie oddziału lub filii stoi osoba, która pochodzi z rodzinnego kraju firmy – szczególnie na początku. Trochę inaczej ma się sprawa z rynkami wschodnimi – tam jako szefowie oddziałów coraz częściej wysyłani są Polacy. Żyjący na skraju dwóch kultur są predestynowani jako łącznicy. Rozumieją zasady działania w firmach zachodnich, ale przede wszystkim potrafią prowadzić biznes na schodzie. Wiedzą np. że bez butelki dobrego alkoholu w Rosji albo na Ukrainie nie da się prowadzić poważnych rozmów handlowych. Są świadomi, że oczekiwanie na odpowiedź jakiegoś urzędu może trać na wet kilka tygodni. Rozumieją skomplikowane i bezsensowne przepisy, mają inne podejście do różnego rodzaju opóźnień. Przede wszystkim zaś rozumieją wschodnią mentalność i jest im się po prostu łatwiej niż przybyszom z zachodu. Dzięki temu mają lepsze osiągnięcia i właśnie to sprawia, że tak chętnie są zatrudniani.